Miłość jest jak wymagająca roślina. Stąd tyle analogii do świata flory, gdy mówimy o jej pielęgnacji. Uczucia rozwijają się etapowo. Dla ich wzrostu i rozkwitu wymagane jest podlewanie, odżywianie, podparcie, naświetlanie, wyplenienie chwastów. W relacji z drugim człowiekiem jesteśmy dawcą i biorcą dobrego słowa, wsparcia, przyjemności. Złe emocje i zadawnione pretensje są jak samosiejki. Należy je wyrwać, by nie dopuścić by zarosły nasz związek.
Miłość jest jak wymagająca roślina. Stąd tyle analogii do świata flory, gdy mówimy o jej pielęgnacji. Uczucia rozwijają się etapowo. Dla ich wzrostu i rozkwitu wymagane jest podlewanie, odżywianie, podparcie, naświetlanie, wyplenienie chwastów. W relacji z drugim człowiekiem jesteśmy dawcą i biorcą dobrego słowa, wsparcia, przyjemności. Złe emocje i zadawnione pretensje są jak samosiejki. Należy je wyrwać, by nie dopuścić by zarosły nasz związek.
Znany, amerykański psycholog Robert Stenberg wyróżnił trzy komponenty miłości. Są to namiętność, bliskość i odpowiedzialność. Na różnych etapach rozwoju związku dominuje jeden z nich. Dla harmonijnego funkcjonowania układu miedzy kobietą a mężczyzną nie można jednak dopuścić do marginalizacji żadnego z tych elementów. Tylko współwystępująca triada zapewnia spełnienie. W pierwszej fazie związku dominacje przejmuje fascynacja fizyczna i erotyka.
W tak intensywnym narkotycznym transie nie możemy jednak funkcjonować przez całe życie. To zbyt energochłonne i deregulujące dla innych sfer naszego życia. Nasze hormony rezygnują z piątego biegu. Zwalniają. Seks schodzi na drugą pozycję. Zaczyna liczyć się to, jaki naprawdę mamy charakter, czy potrafimy ze sobą rozmawiać, czy okazujemy sobie aprobatę i zrozumienie, czy mamy to samo poczucie humoru, pasje i priorytety. Czy więcej nas dzieli niż łączy. To etap weryfikujący, ile mamy ze sobą wspólnego.
Jego wady wyłaniają się nagle, jak zza mgły. Często walą w nas jak fala uderzeniowa i należy wybudować sobie psychiczny falochron. Już wtedy jednak warto uszanować rysujące się między wami różnice, wypracowywać kompromisy, nie rozgrywać wycieńczających bitew. Rozwiązujcie problemy, nie demonizujcie ich, okazujcie sobie czułość i wsparcie. Nie dopuszczajcie do rozwoju agresji i zadrażnień. Podchodźcie do różnic pokojowo, negocjacyjnie, nie siłowo.
W pierwszym etapie byłaś w niego zapatrzona, drugi wymaga spojrzenia jego oczami. Utożsamienie się z jego optyką patrzenia na sprawy pozwoli ci na wyjście poza własny, ciasny ogląd, umożliwi empatię. On to przecież człowiek, który marzy, ma plany, pasje. Nie chodzi o to by mu to odebrać, ale by być częścią nich.
Obopólne zrozumienie i szacunek to, że zwyczajnie lubimy ze sobą przebywać, pozwala na ugruntowanie miłości i osiągnięcie etapu odpowiedzialności. Jest on najmniej burzliwy. Przeważa w nim poczucie przywiązania do partnera, czułości, troskliwości, zaangażowanie ma wymiar emocjonalny, mniej fizyczny, co nie znaczy, że można dopuścić do zaniedbania tej sfery bliskości. Pamiętajcie, namiętność, bliskość i odpowiedzialność muszą tworzyć trójnóg.